Trudno aktualnie pisać o tym, na kogo ewentualnie będzie mogła pozwolić sobie Chelsea, bo klub przecież drży o przyszłość, a już na pewno o przyszłość w elitarnej czołówce klubów europejskich. Lewandowski, jeśli gdzieś odejdzie z Bayernu na ostatnie lata kariery, to pewnie do klubu, który nadal będzie liczył się w Europie i będzie stabilny finansowo i sportowo. Załóżmy, że Chelsea takim klubem zostanie.

Brak dobrego napastnika w Chelsea FC

Kibice w zachodnim Londynie mają chyba dość nieudanych transferów na tzw. klasyczną dziewiątkę, abstrahując od tego, pod jakim numerem grali tam piłkarze. Ostatnim, za którym się tęskni, to Didier Drogba (a grał przecież z 11). Później o rasowym napastniku można by jeszcze mówić w przypadku Diego Costy. Co dalej? Same właściwie nieudane próby. Od Fernando Torresa, przez Moratę, po mniej oczywiste nazwiska, na które jednak liczono, jak: Batshuayi, Pedro, Remy, Giroud, Abraham. Przypominam, że próbowano też korzystać z usług Falcao. Kto jeszcze o tym pamięta?

Ostatnie niewypały, bo w takich kategoriach trzeba je rozważać, to oczywiście Werner oraz powrót syna marnotrawnego – Lukaku. O tych kiepskich transferach do Chelsea Londyn pisali już redaktorzy serwisu sportowego sport24h.pl. Oczywiście, każdy z wymienionych piłkarzy miewał przebłyski i strzelił kilka ważnych bramek. Żaden jednak nie spełnił oczekiwań. Klątwa w ataku Chelsea trwa w najlepsze.

Lewandowski w Chelsea Londyn? Czemu nie!

Myślę, że Lewandowski to idealne ogniwo do formacji atakującej w Chelsea. Przy dobrej i kreatywnej grze pomocników, jak Mason Mount, Kovacic, Hakim Ziyech, Pulisic, Havertz, Robert miałby wiele sytuacji, w których mógłby strzelać mnóstwo bramek. Mało tego, uważam, że przy „Lewym” mógłby zyskać Timo Werner. Doskonale wiemy, jak bardzo absorbuje obrońców innych zespołów Lewandowski. Automatycznie dla Niemca robi się więcej miejsca. Idealny duet i współpraca? Tak, to mogłoby wypalić.

Cóż, od kwestii czysto sportowych, a także tych dotyczących, czego chcieliby kibice, jest też aspekt samego miejsca zamieszkania, pobytu. Myślę, że Robert Lewandowski zdecydowanie bardziej wolałby, w wolny dzień od treningów, spacerować z rodzinką bulwarem Tamizy, zahaczyć o London Eye, wsłuchać się w głos Big Bena czy zrelaksować się w parku Greenwich. A w takim Manchesterze czy Liverpoolu? Cóż, można iść do portu i poczuć zapach ryby. Sam Pan mówił, że miasta z urody to niespecjalne. Oczywiście, pół żartem, pół serio.

Kończąc dodam, ze jako wieloletni kibic „The Blues” kibicuję i trzymam kciuki, by Chelsea poukładała swoje tematy z właścicielami i wyszła finansowo na prostą. A wtedy trzeba zawalczyć o Roberta Lewandowskiego i zagwarantować mu przyjemny kontrakt na ostatnie lata kariery! Tęsknię za pewniakiem w ataku. Trudno oczekiwać, że Lewandowski strzelałby w Premier League tyle bramek co w Bundeslidze. Niech strzela pół z tego. Biorę w ciemno.